Tekstowe - Rechotek.pl

Przejdź do treści

Tekstowe

Weterynarz dzwoni do kowalskiej:
- Jest u mnie Pani mąż z psem i prosi o uśpienie. Zgadza się Pani na to?
- Oczywiście, psa może Pan puścić wolno, zna drogę do domu.

***

Facet u lekarza zakładowego.
- I co tam Panu dolega?
- Smak. Nie czuję smaku.
- Siostro proszę podać próbkę numer 19. Proszę niech Pan spróbuje.
- Łeee... przecież to gówno!
- No widzi Pan smak wrócił.
Ten sam facet po tygodniu.
- A tym razem mam problem z pamięcią.
- Siostro proszę próbkę numer 19.
- Ale Panie doktorze próbka numer 19 to gówno!
- No widzi Pan. Pamięć wróciła.

***

- Jesteś Jasiu za młody by palić! - krzyczy ojciec.
- Też zacząłeś palić w V klasie!
- Ale ja wtedy miałem 18 lat!

***

Modliłam się o dobrego męża, więc mam dobrego męża.
On się nie modlił więc ma co ma.

***

Szef do pracownika:
- Kowalski lubicie ciepłą wódkę i spocone kobiety?
- Nie.
- No to pójdziecie na urlop w listopadzie.

***

DIETA CUD
Dzwoni facet do firmy reklamującej odchudzanie i po krótkiej rozmowie zamawia pakiet o nazwie "5 kilo w 5 dni".
Następnego dnia dzwonek do drzwi. Przed drzwiami stoi cudowna blondyneczka, około 20 lat i oprócz sportowego obuwia i tabliczki zawieszonej na szyi nie ma nic na sobie. Dziewczyna przedstawiła się jako pracownica wspomnianej firmy i programu "5 kilo w 5 dni".
Na tabliczce napis:
"Mam na imię Kasia. Jak mnie złapiesz będę Twoja! ".
Facet rzuca się bez namysłu w pościg za blondynką. Po paru kilometrach i pewnych początkowych trudnościach, w końcu łapie swoją nagrodę. Sytuacja powtarza się przez kolejne 4 dni. Facio staje na wadze i zadowoleniem stwierdza, że rzeczywiście schudł 5 kilo! W takim razie znów dzwoni do firmy i zamawia program - tym razem "10 kilo w 5 dni".
Następnego dnia: w drzwiach staje zapierająca dech w piersiach kobieta, najpiękniejsza, najbardziej seksowna, jaką widział w życiu.
Na sobie nie ma nic oprócz butów sportowych i tabliczki na szyi:
"Mów mi Ewa. Jak mnie złapiesz, będę Twojal”
Ta kobieta ma jednak taką super kondycję, że faciowi niełatwo jest ją złapać od razu i gonitwa trwa znacznie dłużej. W koncu jednak okazuje się ze nagroda warta jest nadludzkiego wysiłku.
Historia powtarza się przez następne 4 dni i w końcu facet staje na wadze i jest całkowicie zadowolony: schudł obiecane 10 kilo!
W takim razie postanawia pójść na całość i dzwoni do firmy trzeci raz. Zamawia pakiet "25 kilo w 7 dni". Pani przez telefon pyta:
- Jest Pan absolutnie pewien? To jest nasz najtrudniej szy program!
Facet jest jednak głęboko przekonany, że tego właśnie chce.
- Całe lata nie czułem się tak wspaniale!
Następnego dnia dzwonek do drzwi. Przed drzwiami stoi potężny, muskularnie zbudowany, intensywnie opalony dwumetrowy facet.
Na sobie ma tylko różowe buty sportowe i tabliczkę:
"Jestem Janek. Jak Cię złapię, będziesz mój"

***

Mąż chodzi po pokoju z kąta w kąt. Żona w końcu go pyta:
- Co ci jest?
- Sexu mi się chce.
- No to chodź.
- No to chodzę.

***

Baca stanął przed sądem oskarżony o bimbrownictwo. Sędzia pyta:
- Baco przyznajecie się, że pędzicie bimber?
- A no nie przyznaję się Wysoki Sądzie.
- Jak to? Przecież znaleziono u Was aparaturę. - Mówi sędzia.
- No to niech mnie Wysoki Sąd i za gwałt sądzi.
- A to dlaczego, Baco?
- No dyć tys mom aparaturę.

***

Pewne małżeństwo, w którym mężczyzna nie mógł mieć dzieci, postanowiło skorzystać z usług tzw. zastępczego ojca. Po dokonaniu niezbędnych ustaleń i formalności małżonek wyszedł na golfa, zostawiając żonę w oczekiwaniu na przybycie "specjalisty". Przypadek sprawił, że w tym samym dniu w miasteczku zjawił się objazdowy fotograf, specjalizujący się w zdjęciach dzieci. Zadzwonił do drzwi W nadziei na zarobek.
- Dzień dobry, madame, ja jestem...
- Ależ wiem, oczekiwałam pana - odpowiada kobieta.
- Ooo, doprawdy? - zdziwił się fotograf. - Ja widzi pani, specjalizuję się w dzieciach...
- Wspaniale, właśnie o to chodzilo mężowi i mnie - mówi kobieta i po chwili pyta spłoniona z emocji:
- To gdzie zaczniemy?
- No cóż - odpowiada fotgraf. - Myślę, że może pani zdać się na mnie. Z reguły zaczynam w kąpieli, tak ze dwa, trzy razy, później zwykle dwie pozycje na kanapie, w fotelu i parę w łóżku. Nieraz doskonałe efekty osiąga się na dywanie w salonie... Naprawdę można się wyluzować...
- Droga pani, nie mogę gwarantować, że każde będzie udane - kontynuuje fotograf. Ale jeżeli wypróbuje się kilkanaście pozycji, jeżeli strzelę z sześciu, siedmiu różnych kątów, wówczas jestem pewien, że będzie pani zadowolona z rezultatu...
Kobieta z wrażenia zaczęła wachlować się gazetą, a facet nawija dalej:
- Musi się pani również liczyć ż tym, że podczas roboty człowiek cały czas jest w ruchu. Kręcę się tu i tam, wchodzę i wychodzę nieraz kilkanaście razy w ciągu minuty, ale proszę mi wierzyć, że rezultaty mojej pracy rzadko zawodzą oczekiwania.
- Kobieta usiadła przy otwartym oknie, spocona z wrażenia...
- Ha! A żeby pani widziała, jak wspaniale wyszły mi pewne bliźniaki! Zwłaszcza biorąc pod uwagę trudności, jakie ich matka robiła mi przy współpracy...
- Taka była trudna? - spytała mdlejącym głosem kobieta.
- Straszliwie... Żeby uczciwie zrobić robotę, musieliśmy pójść do parku. Ale był Cyrk! Ludzie tłoczyli się dookoła ze wszystkich stron, żeby zobaczyć mnie w akcji... TRZY GODZINY! Proszę sobie tylko wyobrazić: TRZY GODZINY ciężkiej, fizycznej pracy! Matka cały czas sie darła i jęczała tak głośno, że z trudem mogłem się
skoncentrować: Ale naprawdę się wkużyłem, kiedy wiewiórki zaczęły mi obgryzać sprzęt...
- Sprzęt... - głos kobiety był ledwo słyszalny - Chce pan powiedzieć, że wiewiórki naprawdę obgryzły panu... no.. sprzęt?
- He, he, a skąd, połamały by sobie zęby, twardy jest jak hartowana stal... No cóż, jestem gotów, rozstawie tylko statyw i możemy się zabierać do roboty.
- Statyw?
- No a jakże, muszę na czymś oprzeć tę armatę, za ciężka jest, żebym ją stale nosił... Proszę pani! Proszę pani!!! Jasna cholera, zemdlała!!!

***

W życiu nie uwierzę, że za komuny na półkach był tylko ocet i olej... Może w jakichś małych sklepach, ale w Carrefourze????

***

Światem rządzi miłość. Ja na przykład kocham wypić.

***

Adam i Ewa spacerują po raju
- Adam, kochasz mnie?
- A co tu robić...

***

Pomyślałem, żeby się ożenić.
- No i co?
- No i nic. Pomyślałem, pomyślałem i mi przeszło.

***

Kawał wędkarski:
- Biorą?
- Nie bardzo...
- Złapał pan coś?
- Jednego.
- I co pan z nim zrobił?
- Wrzuciłem do wody.
- Duży był?
- Taki jak pan i też mnie wkurzał.

***
Synku, jesteś taki niegrzeczny, weź przykład z tatusia
- mama, ale tata siedzi w więzieniu...
- tak, ale niedługo wyjdzie za dobre sprawowanie!

***

Morze Północne, lodowaty wicher duje jak cholera. Na pokładzie statku stoi dwóch marynarzy.
- W taką pogodę z gołą głową? Gdzie masz swoje nauszniki?
- Od czasu nieszczęśliwego wypadku już ich nie noszę.
- Jakiego nieszczęśliwego wypadku??
- Kumpel zapraszał na wódkę, a ja nie słyszałem...

***

Podczas imprezy na Księżycu w pewnej chwili ktoś mówi:
- wiesz co, Armstrong? Niby wszystko jest, rozpalony grill, piwo, dziewczyny ale jakoś atmosfery nie ma.........

***

Pasażer taksówki klepnął kierowcę żeby się o coś zapytać.Tamten jak oparzony podskakuje pod sufit i traci panowanie nad samochodem,
- co pan taki nerwowy - pyta pasażer
- przez 25 lat byłem kierowcą karawanu...

***

Ludzie, którzy piją są dla mnie niczym.....niczym bracia!

***

Myślisz, że możesz wszystko? Trzaśnij drzwiami obrotowymi!!

***

Jestem jak dżin - gdzie otworzą butelkę, tam jestem!

***

Dlaczego mężczyźni są przeważnie wyżsi od kobiet?
Bo chwasty zawsze zasłaniają piękno kwiatów.

***

Młody mężczyzna mówi do ojca własnej dziewczyny:
- Wiem, że to tylko zwykła formalność, ale chciałbym prosić o rękę pańskiej córki.
- Kto ci kurna powiedział, że to jest tylko zwykła formalność?
- Ginekolog.

***

Blondynka zakupiła Fantę z zielonym kapslem na kapslu napis:
"Spróbuj szczęścia znowu" - zamyka, odkręca, czyta - "Spróbuj szczęścia znowu" - zamyka, odkręca, czyta ...

***

Siedzi sobie sroka na sośnie, a tu niespodziewanie do sosny podchodzi krowa i zaczyna się wspinać. Sroka w szoku obserwuje jak krowa powolutku siada koło niej na gałęzi. Wreszcie pyta krowę:
- Krowa, co ty robisz?
- No przyszłam sobie wisienek pojeść - mówi krowa.
- Ty Krowa... ale to jest sosna, a nie wiśnia...
- Spoko... Wisienki mam w słoiczku!

***

Pijak pyta barmana:
-   Jaka jest różnica między koniem a koniakiem?
-   Taka sama jak między rumem a rumakiem.

***

Blondynka pyta męża:
-   Kochanie, chcę sobie wyprać bluzę, jaki program mam ustawić?
-   A co napisali na bluzie?
-   State University Ohio.

***

Do szkoły jazdy przychodzi staruszek:
-   Chciałem zapisać się na kurs prowadzenia autobusów.
-   Nie za późno?
-   Nie, byłem u lekarza na badaniach, żeby sobie przedłużyć prawo jazdy na moje auto. l on mi powiedział, że w tym wieku to najlepiej autobusem.

***

Poranek. Facet na dużym kacu stoi przed lustrem i długo się wpatruje w swoje odbicie. Wreszcie stwierdza:
-   Nie znam cię, ale cię ogolę!

***

Mama pyta Jasia:
-   Co dziś robiłeś na podwórku?
-   Udawałem ptaka.
-   A co robiłeś? Śpiewałeś czy ćwierkałeś?
-   Jadłem robaki.

***

Mały yeti woła do taty:
-   Tato, tato, gdzie są ludzie?
-   Ludzie się skończyli.  Jedz dżem.

***

Rozmowa w Urzędzie Skarbowym:
- Co to za numer telefonu mi pani tu napisała? - pyta zaciekawiony podatnik.
- To nie numer telefonu, to Pana podatek za zeszły rok do zapłaty.

***

- Co robisz?
- Nic.
- wczoraj też to robiłeś.
- Ale jeszcze nie skończyłem.

***

Brunetka do blondynki
-wiesz ostatnio bardzo paliwo podrożało
-nie szkodzi-odpowiada blondi- ja i tak zawsze za 50 tankuję.

***

Mówi żona do męża przeglądając katalog
-patrz kochanie jakie piękne futro, chciałabym takie mieć...
Na to mąż
-to jedz Whiskas może Ci takie wyrośnie

***

-Tato daj mi pięć dych - prosi Jaś
-Cztery dychy?! Po co Ci te trzy dychy?
No dobra, masz te dwie dychy i nie zgub tej dychy!

***
Na religii:
-Jasiu ile jest przykazań Bożych?
-dziesięć.
-a kościelnych?
dwóch: pan Mariusz i pan Stanisław.

***

Co ma wspólnego miś koala i ginekolog krótkowidz?
....
....
Wilgotny nosek.

***

Ośmiolatek wchodzi do knajpy i woła na kelnerkę:
- Hej, kochanie, podaj mi proszę setkę wódki!
- Chcesz żebym przez ciebie miała kłopoty? - pyta kelnerka.
- To później. Najpierw muszę się napić...

***

- Coś źle wyglądasz. Co się stało?
- A dziwisz się? Taka robota! Cały dzień na kolanach!
- A długo już tam robisz?
- Od poniedziałku mam zacząć.

***

Staruszka zbiera w lesie grzyby i spotyka leśniczego. Leśniczy zagląda z ciekawości do koszyka babci i woła:
- Niech pani wyrzuci te grzyby! One się nie nadają do zjedzenia, są trujące!
Staruszka spokojnie:
- Panie, one nie do jedzenia, tylko na sprzedaż.

***

Gruba baba do grubej baby:
- Jem tyle co wróbelek, a jestem taka gruba!
Na to druga:
- A ja słyszałam, że wróbelki jedzą tyle ile ważą.

***

Facet, który przyszedł do fryzjera i zamówił golenie skarży się, że ostatnio na policzkach pozostały mu kępki zarostu. Fryzjer odpowiada, że ma sposób na dokładniejsze golenie, po czym wyciąga z szuflady drewnianą kulkę. Każe ją facetowi włożyć do ust. I rzeczywiście... perfekcyjnie goli naprężoną w ten sposób skórę policzków. Zadowolony z efektu klient płaci za usługę i szykując się już do wyjścia pyta:
- A co by się stało, gdybym przez przypadek połknął tę kulkę?
- Nic strasznego - uspokoił go fryzjer. - Przyniósłby pan ją jutro, wszyscy tak robią...

***

Armstrong ląduje na Księżycu. Wysiada z lądownika i mówi:
- To jest mały krok dla człowieka, ale duży dla... Zaraz, co to?
Patrzy, a parę metrów dalej pali się ognisko, przy którym siedzi troje ludzi i pieką kiełbaski. Okazuje się, że są to Rosjanin, Egipcjanin i Polak.
- A wy co tu robicie? - pyta Armstrong.
- No, ja akurat doiłem krowę i jak pieprznęło w Czarnobylu to aż tu doleciałem - mówi Rosjanin.
- A ja - mówi Egipcjanin. - Chodziłem po piramidach i tak jakoś mnie przerzuciło.
- No a ty? - pyta Polaka.
- Kur.. nie wiem, z wesela wracam.

***

Podjeżdża krasnoludek swoim samochodzikiem pod CPN i mówi:
- Poproszę trzy kropelki benzynki.
- I co jeszcze... Może pierdnąć w oponki...?

***

Do wytwórni pasztetów przyjechała kontrola z SANEPIDu. Insektor pyta:
- Czy ten pasztet z zająca jest naprawdę z zająca?
- Tak, ale prawdę mówiąc dodajemy jeszcze koninę.
- A w jakich proporcjach?
- Pół na pół... Jeden zając, jeden koń.

***

Sierżant tłumaczy zasady metrycznego układu jednostek:
- W układzie metrycznym woda wrze przy 90 stopniach.
Na to szeregowiec:
- Najmocniej przepraszam, panie sierżancie, woda wrze w temperaturze 100 stopni.
- Oczywiście, co za głupia pomyłka! To kąt prosty wrze przy 90 stopniach.

***

- Od kiedy żołnierz może używać broni?
- Od wtedy, gdy Bronia skończy 16 lat!

***

Strażacy założyli zespół muzyczny. Na pierwszej próbie kapelmistrz pyta:
- Jaka jest różnica miedzy fortepianem a skrzypcami?
- Fortepian dłużej się pali!

***

Czym różnią się od siebie kolejne generacje procesorów?
- Są o 25 procent wydajniejsze, o 67 procent droższe, starzeją się 4 razy szybciej i w 98 procentach wymagają gruntowej przebudowy całego komputera.

***

Facet leci balonem i nagle konstatuje, że kompletnie zgubił drogę. Wyłącza więc palnik, obniża pułap i zauważa idącego w dole człowieka. Opuszcza balon jeszcze niżej i krzyczy do przechodnia:
- Przepraszam!! Czy może mi pan powiedzieć gdzie jestem??
Gość z dołu:
- Oczywiście!! Jest pan w balonie na ogrzane powietrze, szybuje pan na wysokości 100 metrów nad powierzchnią ziemi, w kierunku zachodnim.
- Pan musi być informatykiem! - odkrzyknął baloniarz.
- Zgadza się! - słychać z dołu. - Jak pan na to wpadł?
- To proste! - krzyczy baloniarz. - Wszystko co pan mi odpowiedział jest absolutną prawdą z technicznego punktu widzenia. Ale jest zupełnie bezwartościowe dla znalezienia wyjścia z mojej sytuacji.
Na to gość z dołu:
- A pan pewnie jest prezesem zarządu?
- To prawda! - odpowiada baloniarz. - A pan jak do tego doszedł?
- To jeszcze prostsze! - krzyczy facet. - Nie wie pan gdzie pan jest, nie wie pan dokąd pan zmierza, ale wymaga pan ode mnie skutecznej pomocy. Jest pan w tym samym miejscu, gdzie pan był przed naszym spotkaniem, z tym że teraz jest to już wyłącznie moja wina.

***

Przychodzi baba do lekarza z dzieckiem. Lekarz przebadał dziecko, sprawdził jego wagę i znalazł coś niewłaściwego:
- Czy dziecko było karmione piersią czy z butelki?
- Piersią.
Lekarz polecił kobiecie się rozebrać do pasa, po czym przez chwile naciskał, gniótł, kręcił i ściskał obie jej piersi szczegółowo je badając. Kiedy kobieta się ubierała stwierdził:
- Nic dziwnego, że dziecko ma za niską wagę. Nie ma pani mleka.
- Wiem. Jestem jego babcią, ale cieszę się, że tu przyszłam.



***

Szef do pracownika:
- Panie, pan wszystko robi powoli: powoli pan myśli, powoli pisze, powoli mówi, powoli się porusza...! Czy jest coś co pan robi szybko?!
- Taaak! Szybko się męczę...

***

O epoce odrzutowców mawia się:śniadanie w Londynie, obiad w Nowym Jorku, kolacja w San Francisco a bagaż w Buenos Aires.

***

Każdy normalny informatyk po zakupie nowej klawiatury przesypuje sobie do niej okruszki ze starej.

***

- Człowieku! W twoim nowiutkim aucie w ogóle nie działa klimatyzacja, jak możesz przyjmować to tak spokojnie?!
- Wiesz... Mnie to ani ziębi, ani grzeje...

***

Wkrótce na ekranach kin nowy film sensacyjny o gotowaniu jaj pt. "Niezbite do wody".

***

Dwie proste równoległe w rzeczywistości nigdy się nie spotkają.
Ale mogą być przyjaciółmi na Facebooku.

***

Jak powiedział pewien kat: "Każdy ma prawo być porąbany".

***

Przychodzi zajączek do apteki, poprosze 200 prezerwatyw. Pani mgr wydaje towar i mówi że ma tylko 199. zajączek się zmarszczył, i z wyrzutem mówi: no dobra biorę, ale oświadczam że mi pani z lekka spier... wieczór.

Żarty, dowcipy, humor, rechotek i takie tam
Wróć do spisu treści